Największą sztuką radość.
Wbrew i przeciw życiu.
Wyłuskanie ziarenka zielonego grochu
z suchego strąka. Słodycz, która się roztapia
na dnie dnia, w szklance słońca.
Pogoda przeciwwietrzna późnej pory, plonów.
Misy pełne owoców. Palce lepkie od soku.
Chłodne wnętrza kościołów, gdy upał
topi zapachem asfalt. Ostatnie sianokosy.
Trawa jeszcze zielona. Zielone dna oceanów,
żółte urwiska przylądków.
Przebudzenia mroczne, wtopione
w białe powłoki snu.
I dymy ognisk, płonących
wysoko w ciemność – jak radość.
Każdy z nas próbuje opisywać radość, dla każdego ta radość jest czym innym.
OdpowiedzUsuńCzytanie poezji tez może być radością:-)
jotka
BBM: Najprostsze rzeczy mogą dać najwięcej radości…
OdpowiedzUsuńTo prawda... trzeba jednak umieć cieszyć się drobiazgami. Nie wszyscy to potrafią.
OdpowiedzUsuńDobranoc
Ps. czeka mnie jeszcze miła godzinka poszukiwania wiersza. Wcale nie taka mała radość....
Pozdrawiam Was cieplutko.