Dla miłośników poezji szukających w Świecie Poezji piękna rozjaśniającego życie i schronienia, gdy czują się zagubieni.
Strony
▼
wtorek, 9 lutego 2021
Stanisław Barańczak - Długowieczność oprawców
Oprawcy – ale ci na
monumentalną skalę, nie od mokrej roboty, ale
od suchych statystyk, nie od kanciastych pięści,
lecz od zaokrąglonych cyfr w obstawie sześciu zer –
słowem, oprawcy masowi, gdy tylko wyjdą cało ze
swych własnych czystek i przejdą do historii,
zaskakują stale tym, że każdy dożywa w
zdrowiu do późnego wieku. Wszyscy niesłuszni
świadkowie Jehowy, masoni, artyści, chłopi, księża,
posiadacze ziemscy, mniejszości narodowe,
opowiadacze anegdot, przypadkowi pechowcy, na
których ktoś doniósł z zemsty, i ci, których nazwisko
ktoś wypluł razem z zębami, powtarzaliby pewnie (gdyby
ich wskrzesić) wraz z nami (i chyba głośniej) swoje
zdziwione „dlaczego”, widząc tych krzepkich
staruszków na rencie, jak grzeją kości na ławce
w ogrodzie
majstrują dla prawnuków
latawce, z prostotą siorbią barszcz,
korzystają z dobrodziejstw dzisiejszej medycyny,
prócz starczych kłopotów z prostatą nie doznając w zasadzie
żadnych piekielnych udręczeń. Domyślam się, że w ten
sposób nadajesz nam jakiś szyfr, że kryje się w tym, jak
zawsze, Twój zamysł, który wymierzasz Tobie
tylko wiadomą miarą. A jednak, o co chodzi? O
trzymanie ich między nami, by dać nam szansę – na co?
Na proces, spóźniony o parę epok, o miliony zlikwidowanych lat życia?
Na wyduszenie z nich zeznań czy pamiętników? Na
zrozumienie natury ludzkiej na tym rażąco
żywym przykładzie? Czy mamy stawać z nimi przed
lustrem, pozować do zdjęć, na których będzie widać, że niczym
się tak naprawdę nie różnią kaci od tych, co zwykle
padają ofiarą? A może chcesz nam pokazać,
że gdybyś do końca znikł, świadczyłoby wciąż o Tobie
przynajmniej to, że na próżno usiłujemy zrozumieć, co
jest nagrodą, co karą?
Pozdrawiam najserdeczniej! Najczęściej o tym zapominam, ale chcę, żebyś wiedziała, że zawsze o Tobie myślę z ogromnym podziwem, sympatią i serdecznością.
Dziękuję za te miłe słowa...... cieszą mnie bardzo / tylko ten podziw niezrozumiały, ale nie rozwijajmy przypadkiem tematu / wzajemnie bardzo Cie lubię za szczerość, spontaniczność, inteligencję, radość życia, chłonność.... młodzieńczą........ Obyś taka została.... Lubię zaglądać do Twojego blogu, trochę śmieszy mnie Twoje karcenie Wieśka. On jest chyba mniej więcej w moim wieku....zachowuje się jak chłopiec, który ciągle podnosi dwa palce do góry, bo musi być pierwszy i najmądrzejszy. Ale nie krzycz na niego za mocno, niech się chwali byle nie za bardzo zanudzał.
Proszę tylko byś nie czuła się w obowiązku komentować mojego blogu..... miałabym hamulec i wewnętrzną presję doboru poezji ..
A co do wiersza - zastanawiające są słowa kończące wiersz : co jest nagrodą, a co karą. Przymierzam je do naszych, obecnych ulubieńców, szczególnie jednego. I nie wiem co dla niego byłoby karą.
Jeśli myślisz o wodzu, to ja tę karę widzę jako całkowite pozbawienie obstawy i pieniędzy, poza średnią emeryturą. Wykończyłby się w ciągu miesiąca ze strachu i całkowitego wycieńczenia z powodu zaniedbania. Chyba bałby się wyjść do sklepu po chleb...;)
. Tak Twoja wizja rzucenia go na głęboką wodę naszej siermiężnej codzienności byłaby dla niego być może wystarczającą karą.. Gdyby był sądzony zrobiłby z siebie narodowego bohatera. Dobrze jest sobie nieraz pomarzyć..
Jakiej nadziei Jotko? choć może masz rację..... dopóki jeszcze Bóg jest z nam możemy karać i nagradzać. według naszego uznania. Dylemat - ciężki do rozgryzienia..
"majstrują dla prawnuków latawce, z prostotą siorbią barszcz, korzystają z dobrodziejstw dzisiejszej medycyny, prócz starczych kłopotów z prostatą nie doznając w zasadzie żadnych piekielnych udręczeń" zestawienie zwykłych codziennych zajęć z okropieństwami , które przeżyli, czyż nie ma tu okruszka nadziei?
Wg mnie, jestem nawet przekonana, że cytowany przez Ciebie Jotko fragment odnosi się do oprawców. Piekielne udręczenia powinny być tą karą z wiersza.... a co jest nagrodą i dla kogo?. Męczy mnie cały czas ten fragment, w którym Barańczak zwraca się do Stwórcy: "A może chcesz nam pokazać, że gdybyś do końca znikł, świadczyłoby wciąż o Tobie przynajmniej to, że na próżno usiłujemy zrozumieć, co jest nagrodą, co karą?" Może chodzi o to, że dopóki towarzyszy nam w świecie Bóg dążymy do poznania jego intencji - - co jest dla kogo karą, a co nagrodą.
Serdeczności Jotko.... czuję, że wrócę jeszcze do tego wiersza.
Niesamowity wiersz... Porażająca niesprawiedliwość świata, nie do zrozumienia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najserdeczniej!
OdpowiedzUsuńNajczęściej o tym zapominam, ale chcę, żebyś wiedziała, że zawsze o Tobie myślę z ogromnym podziwem, sympatią i serdecznością.
Świetnie napisane, przemyślany każdy wers, ale jednak odczytuję kroplę nadziei w morzu nieprawości.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńDziękuję za te miłe słowa...... cieszą mnie bardzo / tylko ten podziw niezrozumiały, ale nie rozwijajmy przypadkiem tematu / wzajemnie bardzo Cie lubię za szczerość, spontaniczność, inteligencję, radość życia, chłonność.... młodzieńczą........ Obyś taka została....
Lubię zaglądać do Twojego blogu, trochę śmieszy mnie Twoje karcenie Wieśka. On jest chyba mniej więcej w moim wieku....zachowuje się jak chłopiec, który ciągle podnosi dwa palce do góry, bo musi być pierwszy i najmądrzejszy. Ale nie krzycz na niego za mocno, niech się chwali byle nie za bardzo zanudzał.
Proszę tylko byś nie czuła się w obowiązku komentować mojego blogu..... miałabym hamulec i wewnętrzną presję doboru poezji ..
A co do wiersza - zastanawiające są słowa kończące wiersz : co jest nagrodą, a co karą. Przymierzam je do naszych, obecnych ulubieńców, szczególnie jednego.
I nie wiem co dla niego byłoby karą.
Jeśli myślisz o wodzu, to ja tę karę widzę jako całkowite pozbawienie obstawy i pieniędzy, poza średnią emeryturą. Wykończyłby się w ciągu miesiąca ze strachu i całkowitego wycieńczenia z powodu zaniedbania. Chyba bałby się wyjść do sklepu po chleb...;)
OdpowiedzUsuń. Tak Twoja wizja rzucenia go na głęboką wodę naszej siermiężnej codzienności byłaby dla niego być może wystarczającą karą.. Gdyby był sądzony zrobiłby z siebie narodowego bohatera. Dobrze jest sobie nieraz pomarzyć..
OdpowiedzUsuńOj, tak! ;)))
UsuńJakiej nadziei Jotko? choć może masz rację..... dopóki jeszcze Bóg jest z nam możemy karać i nagradzać. według naszego uznania.
OdpowiedzUsuńDylemat - ciężki do rozgryzienia..
"majstrują dla prawnuków latawce, z prostotą
OdpowiedzUsuńsiorbią barszcz, korzystają z dobrodziejstw
dzisiejszej medycyny, prócz starczych kłopotów z prostatą
nie doznając w zasadzie żadnych piekielnych udręczeń"
zestawienie zwykłych codziennych zajęć z okropieństwami , które przeżyli, czyż nie ma tu okruszka nadziei?
Nie do końca właśnie wiem czy ten fragment odnosi się do ofiar czy oprawców, nie jest to dla mnie jasne...
OdpowiedzUsuńWg mnie, jestem nawet przekonana, że cytowany przez Ciebie Jotko fragment odnosi się do oprawców. Piekielne udręczenia powinny być tą karą z wiersza.... a co jest nagrodą i dla kogo?. Męczy mnie cały czas ten fragment, w którym Barańczak zwraca się do Stwórcy:
OdpowiedzUsuń"A może chcesz nam pokazać, że gdybyś do końca znikł,
świadczyłoby wciąż o Tobie przynajmniej to, że na próżno
usiłujemy zrozumieć, co jest nagrodą, co karą?"
Może chodzi o to, że dopóki towarzyszy nam w świecie Bóg dążymy do poznania jego intencji -
- co jest dla kogo karą, a co nagrodą.
Serdeczności Jotko.... czuję, że wrócę jeszcze do tego wiersza.