Dla miłośników poezji szukających w Świecie Poezji piękna rozjaśniającego życie i schronienia, gdy czują się zagubieni.
Strony
▼
niedziela, 29 listopada 2020
Jacek Kaczmarski - Nadzieja Śmiełowska
Gaylord Ho 1950
Rozpryskiem kropli, psiej
sierści dreszczem Jak deszcz mijamy i - bez
nas dnieje... Jaką tu żywić nadzieję
jeszcze? Jaką tu jeszcze żywić
nadzieję? Że przetrawieni krzywdą -
powstaną Skruszą się ci, co na niej
wyrośli; Że można żrącą szyderstwa
pianą Otworzyć oczy
sprawiedliwości? Że pierwsza miłość będzie
jedyną, Że dobre chęci brukują -
niebo, Że woda może zmienić się w
wino, Kamień nie musi mylić się
z chlebem? Rozpryskiem kropli, psiej
sierści dreszczem Jak deszcz mijamy i - bez
nas dnieje... Jaką tu żywić nadzieję
jeszcze? Jaką tu jeszcze żywić
nadzieję? Że młodość w życiu się nie
rozmyje, Życie nie będzie tylko
więdnięciem, Że umrze pięknie - co
pięknie żyje I że po śmierci przetrwa w
pamięci? - Że można jasno dostrzec
w ciemności Co złe - co dobre, co pył
- co diament; Odrzucić pierwsze, drugie
ugościć W sercu, gdzie włada ład -
a nie zamęt? By żyć - nie żywiąc ławic
pętaków I nadaremno nie wzywać
nieba - Trzeba wciąż żywić
nadzieję jakąś, Wbrew sobie - sobą żywić
ją trzeba. 14.2.1995
Właściwie wiersz powinien odbierać nadzieję, bo podkreśla niemożliwość zaistnienia nieoczekiwanych rzeczy i spraw...a ja odebrałam go jako wsparcie, postawienie do pionu w trudnej chwili... paradoks. Pozdrawiam.
Ja też Matyldo zrozumiałam podobnie..... mimo wszystko trzeba mieć nadzieję. Choć zastanawiające są dwa ostatnie wersy...... i różnie je można sobie tłumaczyć. Miłego, dobrego tygodnia życzę.
Jotko dzięki Tobie dotarło to do mnie..... nie można się poddawać.... nawet mała cząstka nadziei, ledwo kiełkująca może " rozkwitnąć "jak pisze Poświatowska. Wiem to po sobie..... karmiłam się kiedyś tą cząstką,,,, niestety nie rozkwitła,, ale była.
Właściwie wiersz powinien odbierać nadzieję, bo podkreśla niemożliwość zaistnienia nieoczekiwanych rzeczy i spraw...a ja odebrałam go jako wsparcie, postawienie do pionu w trudnej chwili... paradoks.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja też Matyldo zrozumiałam podobnie..... mimo wszystko trzeba mieć nadzieję. Choć zastanawiające są dwa ostatnie wersy...... i różnie je można sobie tłumaczyć.
OdpowiedzUsuńMiłego, dobrego tygodnia życzę.
Dwa ostatnie wersy to chyba sens właściwy...wszystko w naszych rękach:-)
OdpowiedzUsuńJotko dzięki Tobie dotarło to do mnie..... nie można się poddawać.... nawet mała cząstka nadziei, ledwo kiełkująca może " rozkwitnąć "jak pisze Poświatowska.
OdpowiedzUsuńWiem to po sobie..... karmiłam się kiedyś tą cząstką,,,, niestety nie rozkwitła,, ale była.