Dla miłośników poezji szukających w Świecie Poezji piękna rozjaśniającego życie i schronienia, gdy czują się zagubieni.
Dla miłośników poezji szukających w Świecie Poezji piękna rozjaśniającego życie i schronienia, gdy czują się zagubieni.
Strony
▼
wtorek, 30 kwietnia 2019
Grzegorz Turnau - Było kiedyś między nami
Przecież było, proszę
pani,
tyle kłótni między nami,
tyle słów płynących łzami.
Tyle listów.
Więc to chyba jednak, moja
droga,
nie było znowu takie nic.
Choć w pudełku twoje
listy,
a w szufladzie me rysunki,
chociaż dawno zapomniane
śmiechy, żale, pocałunki,
to co było kiedyś między
nami
musi sobie jeszcze gdzieś
tam żyć.
Ja nie chcę wcale walczyć
z czasem, wspomnieniami,
bo w przemijaniu drzemie
cały życia smak.
Spojrzę raz tylko i
uśmiechnę się - ot tak -
do paru chwil co były
kiedyś między nami.
Tyle było wojen, zwycięstw
telefony i piwnice.
Wiele ławek, wiele ulic
wieczorami.
I pomyśleć, że nam wtedy
wystarczało całkiem tak po
prostu - być!
Wtedy było, proszę pani,
takie niebo ponad nami
i ulice z kałużami złotych
liści...
Więc to chyba jednak, moja
droga,
nie było znowu takie nic.
poniedziałek, 29 kwietnia 2019
Poezja Indian - Śpiew o życiu i śmierci
Czy odejdę, jak umierają kwiaty?
Czy bez śladu zniknie kiedyś moje imię?
Czy nie pozostanie nic ze mnie na ziemi?
Nawet kwiaty, nawet śpiewy!
Co moje serce ma począć?
Czy na próżno przychodzimy żyć,
na próżno wschodzimy na ziemi?
*
Przychodzimy tylko spać, przychodzimy tylko śnić:
To nieprawda, to nieprawda, że na ziemię przychodzimy żyć.
Przychodzimy się przemieniać wiosną w trawy:
Nasze serca zaczynają się zielenić i otwierać swoje korony,
Kwiatem jest to nasze ciało: kwiatów kilka daje i usycha.
*
Och, po raz drugi nie ma powrotu na ziemię,
O, władcy Cziczimeków!
Bądźmy szczęśliwi!
Czy kwiaty kto z sobą zabiera do krainy śmierci?
Wypożyczono nam je, nic więcej.
Prawdą jest to, że odchodzimy.
Porzucamy kwiaty, śpiewy i ziemię.
Prawdą jest to, że odchodzimy.
*
Jeżeli tylko tutaj, na ziemi,
Są kwiaty i śpiewy,
Niech będą naszym bogactwem,
Niech będą naszą ozdobą,
Cieszmy się nimi.
*
Ach, gdyby można żyć zawsze!
Ach, gdyby nie trzeba umierać!
Żyjemy z sercem rozdartym,
Z hukiem w nas biją piorunu,
Nadzorowani i napastowani
Żyjemy z sercem rozdartym.
Musimy cierpieć.
Ach, gdyby można żyć zawsze!
Ach, gdyby nie trzeba umierać!
niedziela, 28 kwietnia 2019
Z poezji arabskiej - Mahmoud Darwish: Nie śpij, kochana
Mahmoud Darwish, 1941- 2008) Mahmud Darwisz (Mahmoud Darwish, 1941- 2008) – jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów i pisarzy arabskich. .
Zmarł 9 sierpnia 2008 r. w amerykańskim szpitalu
w Houston w Teksasie, trzy dni po operacji serca, w wieku 67 lat.
Światowe uznanie zdobył dzięki swojej twórczości literackiej skupionej wokół tematyki patriotyzmu i emigracji.
![]() |
Andrly Markiv
|
Kiedy księżyc spada
jak potłuczone lustra,
powiększa się cień między nami
i umierają legendy.
Nie śpij, kochana.
Odznaczeniami są nasze rany z różami na księżycu.
Za naszym oknem jest dzień.
Objęło mnie ramię szczęścia
i uleciało.
Zdawało mi się, że jestem motylem
na kwiatach granatu,
że wargi płatków przemówiły
do mnie bez słów.
Nie śpij, kochana,
za oknem jest dzień.
Z mojej ręki wypadła róża
bez zapachu, bez życia.
Nie śpij, kochana.
Ptaki giną,
moje rzęsy są kłosami,
które spijają noc i przeznaczenie.
Twój słodki głos jest pocałunkiem,
skrzydłem na strunie,
gałązką oliwną, która płacze
na wygnaniu pośród kamieni,
szukając ojczyzny,
szukając słońca i deszczu.
Nie spij, kochana.
Ptaki giną.
Kiedy księżyc spada
jak potłuczone lustra,
cień spija naszą hańbę.
Ukrywamy naszą ucieczkę.
Kiedy księżyc spada,
miłość jest polem bitwy.
Nie śpij, kochana.
Nasze rany są odznaczeniami,
nasze ręce w ciemności
są głosem słowika.
z arabskiego przełożyła Aleksandra Witkowska
piątek, 26 kwietnia 2019
Poezja Afryki - OCZEKIWANIE
Stara Dado śpiewała
Tak jak śpiewa Kumba Kangado
Skoro mój mąż odszedł
Po co piorę bieliznę
Mój mąż odszedł
A tu zupa stygnie
A tu zupa stygnie
Mój mąż odszedł
A jednak pies na niego czeka
A jednak pies na niego czeka
Mój mąż odszedł
Czemu wypatruję że wróci
I drżę, kiedy dzwon wydzwania południe
Kumba Kangado śpiewał
Jak stara Dado
Nie ma słońca które by nie ogarnęło jutrzenki
Nie ma księżyca który by nie był blady ze strachu
Nie ma fali która by nie poiła brzegu
Nie ma męża który by nie wrócił do domu
Czemu wypatruję że wróci
I drżę, kiedy dzwon wydzwania południe
Kumba Kangado śpiewał
Jak stara Dado
Nie ma słońca które by nie ogarnęło jutrzenki
Nie ma księżyca który by nie był blady ze strachu
Nie ma fali która by nie poiła brzegu
Nie ma męża który by nie wrócił do domu
I stara Dado i Kumba Kangado
Nie tracą jeszcze nadziei na powrót męża
Który umarł już kilka pór deszczowych temu.
przełożyła Joanna Kocięcka
Nie tracą jeszcze nadziei na powrót męża
Który umarł już kilka pór deszczowych temu.
przełożyła Joanna Kocięcka
czwartek, 25 kwietnia 2019
Wybrane wiersze IRIT AMIEL
Kwiecień to miesiąc obchodów kolejnych rocznic - w tym roku 76-ej - wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim
https://www.donkiswiatpoezji.pl/search?q=Irit+Amiel
![]() |
Elena Flerova |
Chana
Ma długie dobre
życie
Hoduje wnuki,
dzieci i psy
Gotuje przysmaki
Smaży konfitury
Gości przyjaciół
Lubi głośny
śmiech
I sprośne żarty.
Ale zawsze
w każdej chwili
szumi jej w
mózgu
to zdanie, które
powiedziała
Matka zanim
wypchnęła ją
na szyny:
"Jeśli
przeżyjesz
opowiedz ludziom
że były takie
czasy
kiedy matki
wolały żeby ich
dzieci nie żyły..." ![]() |
Herman Gold |
Seweryn
Miał dwa latka
Ledwo znał swoje
imię
gdy nocą
zaniosła go matka
do obcej tęgiej
kobiety
i wielkiego
pijanego mężczyzny.
A on był czarny
i obrzezany.
Matka rozpłynęła
się,
w smugach dymu,
który wcale nie
był biały.
Nowi rodzice go
kochali
szczeniaka nawet
dali.
A kiedy była
łapanka
na dzieci,
wsadzili go
do wielkiej
beczki w ogrodzie
i kazali
siedzieć cicho i nie wołać.
Więc płakał w
sercu bezgłośnie,
aż zmorzył go
sen, bo wiedział,
że jest inny
czarny i obcy.
Tak mu mówili i
nieraz oglądał
swego
obrzezanego ptaszka.
A potem już jako
mężczyzna
poszedł szukać
swojej tożsamości
i nie znalazł po
dziś dzień.
Siwiejący ojciec
dorastających córek
Nocami w
poduszkę płacze z tęsknoty
Do mamy.
Icchak
Tak jak prawie
wszyscy z nas
miał ojca, matkę
i brata.
Uchodził za
wrażliwe dziecko
a gdy pytał
matkę o biedę
nieszczęścia i
łzy mówiła:
- Masz za małe
serduszko synku
na wszystkie
ludzkie niedole.
A kiedy nadszedł
ten dzień
i zmuszono ją
wybierać
pomiędzy życiem
a śmiercią
z dziećmi -
wybrała życie
i zginęła.
![]() |
Artysta - Piotr Topolski |
A on nie może
zaznać
spokoju sądząc
ją
przez całe
długie
życie swoje
wtorek, 23 kwietnia 2019
poniedziałek, 22 kwietnia 2019
Agnieszka Osiecka - Zobaczyć Boga przy pracy
zobaczyć Boga przy pracy,
ach, chociaż raz,
chociaż raz podejrzeć Go
wcześnie o świcie,
gdy
wszyscy śpią,
chociaż raz..
Choć raz ujrzeć, jak
majster nastawia zegary,
jak włącza do zaprzęgu
czas,
jak małe pisklęta sposobi
do lotu,
uczy bociany klekotu,
zapełnia ulice miast,
przemywa oczy gwiazd.
Chociaż raz,
choć raz, choć raz,
ach, Panem być,
szatanem być,
nie dotykać niczego,
z nocnych obłoków drwić,
ziemię odrzucić jak wielki
kapelusz,
i frunąć,
płynąć,
żyć!
Ach, chociaż raz
zobaczyć Boga przy pracy
ach, chociaż raz,
choć raz...
sobota, 20 kwietnia 2019
Konstanty Ildefons Gałczyński - Dzieci na Wielkanoc
![]() |
Zdjęcie – autor: Rui Cortes |
w dzieciach na Wielkanoc jest moc tajemnicza,
dzieci na Wielkanoc
wstają bardzo rano
i pytają: - Dlaczego dzwony tak głośno krzyczą?
Dzieci na Wielkanoc mają czerwone usta,
czerwonymi ustami plotą różne głupstwa:
czy strażak śpi na wieży,
czy słońce to jest księżyc
i dlaczego hiacynty zaglądają w lustra.
Ty dzieciom na Wielkanoc odpuść wszystkie winy:
że rozlały atrament, że zbiły słoiki -
gdy tak smacznie śpią nocą,
nie dziw, że we dnie psocą,
że wciąż w ruchu są, jak małe listeczki brzeziny.
Ty także byłeś mały. To historia dawna,
powiadasz. Ja rozumiem -
dzisiaj nosisz krawat,
parasol i notesik,
ale gdyś jest wśród dzieci,
czy nie jesteś znów dzieckiem, powiedz, czy nieprawda?
Widzisz, ten świat jest wciąż niedoskonały:
jednym ciągle zbyt groźny, innym wciąż zbyt mały -
ale wiedz: ciemne drogi,
troski, trudy i trwogi -
że dzieci, zawsze dzieci w nim opromieniały.
I jeszcze jedno cierpkie słówko jegomości
podrzucę na odchodnym, z sympatii, z miłości:
że gdy dzieciom, mój panie,
zechcesz kropnąć kazanie,
zaczynaj od kazania do własnych słabości.
piątek, 19 kwietnia 2019
Roman Brandstaetter - Stabat Mater
![]() |
Daniel Gerhartz 1965 |
O Matko Boga, o Matko stojąca
Może w tym miejscu,
gdzie ja teraz stoję,
Wpatrzona w żółte
ciało swego Syna,
W owoc żywota i
świętą gromnicę
Na krzyż przybitą.
Z wolna wosk topnieje
I coraz mniejszy
staje się płomyczek,
Pełga jak motyl i
złożywszy skrzydła
Jak do modlitwy
gaśnie wśród ciemności,
Które Bóg dobył jak
szpadę z jaszczura
Z samego środka
słonecznego dnia.
O, zakryj oczy i nie patrz na dramat,
Kowalu siedmiu mieczów, które Matka
W sercu poczuła, gdy
Jej Syn, zdążając
Jak błyskawica po
piorunochronie
Krzyża, wstąpił w sad
oliwny
Raju i wszystkim
ludziom udowodnił,
Że Bóg potrafi jak
człowiek umierać.
czwartek, 18 kwietnia 2019
Phil Bosmans - Nadzieja
Idźmy nowymi drogami.
Użyczajmy sobie
nawzajem nadziei.
Bo nadzieja istnieje.
Słońce nigdy nie jest
znużone
i wstaje każdego
poranka na nowo.
Jeszcze rodzą się
dzieci
ze śmiejącymi oczyma.
Jeszcze istnieje
wielu ludzi,
w których piersiach
bije wrażliwe serce.
Dać nadzieję, znaczy
nieraz tyle,
co przywrócić życie
drugiemu,
czuć się za drugiego
odpowiedzialnym.
Gdzie jeden kwiat
znowu może zakwitnąć,
pewnego dnia
rozkwitną ich tysiące!
środa, 17 kwietnia 2019
Ernest Bryll - Ta ziemia
Ta ziemia taka
czysta,
Jakby umieciona
skrzydłem aniołów.
Cicha i równinna,
tyle już wycierpiała,
A zawsze dziecinna.
Ufa, że dobroć jest
tylko dobrocią,
A prawo tak jest
prawem, jak pola się złocą,
Kiedy żyto
dojrzewa, jak zimą śnieg pada.
wtorek, 16 kwietnia 2019
Ernest Bryll - Wielkanocne porządki
![]() |
mal. Jacek Malczewski |
Wielkanocne porządki trzeba zaczynać
Od piwnicy ponoć. Dawno nie byliśmy
A tam może prawdziwa przyczyna:
Pucujemy dom a nie jest czysty…
Piwnice – po wierzchu. Bo nikt nie wymaga w naszym mieście żeby głębiej coś pamiętać
Chociaż na zasypanych piętrach stoją fundamenta Warszawy.
O tym gdzie idą korzenie Kanałów
– lepiej nie myśleć. Myślenie
Jak zmora może się ziścić
Więc, skończyliśmy czyścić
Najpłytsze piwnice
Nie grożą niczym
No, może zawstydzeniem za to zagracenie:
Coś kupiliśmy kiedyś pono w dobrej cenie
Było zdrowo i miło a jakoś przegniło
Ale mówiąc szczerze aż trudno uwierzyć
Jak łatwo się sczyściło
Najpierw to co piwniczne i suterenowe
Potem łóżkowe, powszednie, kuchenne
Są też wypucowane miejsca niecodzienne
Jak na przykład sumienie – sumiennie
Gorzej z przemienieniem. Kto się zmienił?
Choć użyliśmy środków najmodniejszych
Do zabicia smrodu – smród się nie umniejszył
Wielkanocne porządki znowu nie gotowe
Kto da radę zaczynać od nowa?
kwiecień 2011